Koniec lata i początek jesieni to idealny czas na zbiory jabłek – także tych rosnących w Kotlinie Łąckiej. Chcieliśmy sprawdzić u źródła co sprawia, że akurat te owoce mają tak wyrazisty smak i zapach. Okazuje się, że cechy te, jabłka łąckie ChOG zawdzięczają specyficznemu mikroklimatowi Kotliny Łąckiej. Większość owoców uzyskiwanych w rejonie Łącka cechuje się wyjątkową soczystością i aromatem – pewnie słyszeliście o śliwach z Łącka – no właśnie!
Niestety tegoroczna susza spowodowała, iż zbiory owoców nie będą tak obfite jak w poprzednich latach. Choć drzewa ładnie obrodziły, to dorodnych jabłek nie będzie zbyt wiele. Pierwsze zbiory powinny się właśnie zaczynać, ale jabłka nie mają jeszcze odpowiedniej wielkości i rumieńców.
Jabłka łąckie ChOG – co je wyróżnia?
Określenie „jabłka łąckie” zarezerwowane jest dla grupy określonych odmian z terenu Kotliny Łąckiej. Owoce te charakteryzują się dość wysoką kwasowością, tzw. „górską zieloną nutką”, wyjątkową soczystością i aromatem, a także wysoką jędrnością miąższu i wyraźnie intensywniejszym rumieńcem niż jabłka tego samego gatunku uprawiane w innych rejonach kraju. W dodatku, jak mawiają sadownicy, „nie rdzewieją” – czyli obrane nie brązowieją – nie raz pokazywał to nasz ambasador – Grzegorz Łapanowski, w ramach pokazów kulinarnych Trzech Znaków Smaku.
Swój wyjątkowo wyrazisty smak, zapach oraz piękne wybarwienie jabłka łąckie ChOG zawdzięczają mikroklimatowi Kotliny Łąckiej (tj. dużym wahaniom temperatury między dniem i nocą), glebie, która pozwala na dobre ukorzenienie drzew oraz ukształtowaniu terenu – nachylenie około 15 stopni sprzyja odprowadzaniu nadmiaru wody i wpływa na korzystne rozłożenie rocznych temperatur.
Nic więc dziwnego, że sadownictwo w Kotlinie Łąckiej ma wielowiekową tradycję. Łącko i okolica zawdzięcza swoje sady pracy i wysiłkom wielu ludzi. Ponoć pierwsze sady zakładała tu żona Bolesława Wstydliwego, królewna Kinga – co przenosiło by nas w XII wiek. Jak wynika z przekazów historycznych już w XII w. suszone jabłka z tego regionu spławiano Dunajcem do Wisły i dalej do Gdańska, skąd trafiały na stoły możnych w całej Europie. W 1698 r. (według zapisów w protokołach i księgach dworskich) część chałupników miała obowiązek zbioru owoców i dostarczania ich na dwory w ramach pańszczyzny. Wedle miejscowej legendy rozwój sadownictwa jest zasługą dwóch proboszczów – księdza Macieja Szaflarskiego oraz Jana Piaskowego. Pierwszy z nich wymagał od narzeczonych składających na zapowiedzi zapewnienia o posadzeniu co najmniej dziesięciu nowych szczepów owocowych. Natomiast drugi nakazywał swym parafianom, by zamiast „klepania zdrowasiek”, w ramach pokuty po spowiedzi sadzili jedną jabłonkę za każdy grzech ciężki. Widać grzeszników było co niemiara, bowiem w Łącku kwitnie co roku kilkaset tysięcy drzewek, głównie jabłoni i śliw.
Od 1947 r. organizowane jest święto – Dni Kwitnącej Jabłoni. Geneza tego święta wynika z chęci obrony tradycji sadowniczej na terenie Łącka, ponieważ planowano wówczas budowę zapory na rzece Dunajec, co doprowadziłoby do zalania tego miasta. Od tamtej pory corocznie, w maju, odbywa się Święto Kwitnącej Jabłoni i cieszy się niesłabnącą popularnością. W tej imprezie biorą udział zespoły regionalne, orkiestry dęte oraz znani artyści scen polskich. Można również podziwiać stoiska i wystawy prac twórców ludowych, sadownicze, gastronomiczne, itp. W tym okresie przybywają do Łącka, oprócz turystów z całego kraju, także naukowcy z instytutów rolniczych i wyższych uczelni. Wszystko to świadczy o bardzo dużym znaczeniu tej dziedziny gospodarki dla miejscowej ludności.
źrodło: Trzy Znaki Smaku